---> Strona Główna BLOG o schizofrenii


---> Dręczenie Demoniczne



(...) Pytania i odpowiedzi

---> Do ściągnięcia na dysk




Pytania i odpowiedzi. Rady Cygana.



Moim zdaniem leki warto mieć przy sobie i je brać. Szczególnie leki uspokajające i nasenne. Człowiek dobrze wyspany jest mniej narażony na halucynacje. Leki neuroleptyczne traktuję osobiście jako uspokajające. Po kilku latach brania człowiek zmienia się na spokojnego miśka. A cała reszta to już musi wynikać z pracy nad sobą. Bo nie ma cudownej pigułki, ale im bardziej staramy się o trzeźwość i normalność, tym lepiej powinno iść.



Ja ogarnąłem temat przez pryzmat duchowości. Napisałem książkę w ciągu 15 lat, a teraz piszę drugą. Też bym mógł marudzić na wszystko wokół, bo byłem 36 razy w szpitalu. Urojenia to jest przykra sprawa, ale można ze schizofrenii wyjść moim zdaniem. Wymaga to pracy. A leki warto brać. Może nie w takich dawkach jak sugerują lekarze, ale są pomocne. Schizofrenicy potrzebują spokoju i jest to dobro, o które warto zawalczyć. Ja przykładowo widzę i słyszę demony. Inny będzie twierdził, że jest oświecony nagle. A skąd to pochodzi, myślę, że już wiemy. Pytanie jak się do tego nastawić.



mam takie pytanie ponieważ biore takie leki jak pregabalin zentiva 150mg zolafren swift 20mg oraz rispolept 3mg. Od około 2-3 tygodni zaczęły mnie wybudzać w nocy codziennie zimne poty i sny dodatkowo mam podczas wstawania zmiany pozycji ciała zawroty głowy. Dodatkowo czasami mnie kuje w okolicy wątroby. Czy te leki mogą powodować takie skutki uboczne?

O, bierzesz sporą dawkę Olanzapiny. Jeżeli czujesz się dobrze, spytaj lekarza czy pozwoliłby Ci zejść do 10mg. Powinno pomóc. Tymbardziej, że jeszcze bierzesz Rispolept w rozkładającej dawce. Więc działanie antypsychotyczne powinno być ok.



Moj chlopak ma diagnoze schizofrenia paranoidalna. Od jakiegos czasu ma urojenia na temat gruzlicy, na temat tego ze jedzenie i woda sa zatrute, jakies opryski i te sprawy. To czy ktos ma gruzlice czy to ze jakies jedzenie jest zatrute stwierdza na podstawie zapachu, po prostu cos smierdzi, jak to on twierdzi "trupem" (mowi rowniez ze dodaja trupy do jedzenia) i niekoniecznie ma to wiele wspolnego z rzeczywistoscia bo na tej podstawie stwierdzil ze na przyklad ja mam gruzlice mimo ze wcale nie smierdzi ode mnie, a jedzenie ktore jemu smierdzi i jest wedlug niego zatrute dla mnie pachnie zupelnie zwyczajnie czy nawet nie ma zapachu.



Tu potrzeba leczenia. Na razie to przybrało formę dziwactwa z elementami fałszywego jasnowidzenia. Zauważ jedną rzecz: Twój chłopak jest przekonany, że posiada wiedzę o rzeczach zakrytych. Tzn., że zna skład jedzenia i stan zdrowia innej osoby. Na pewno nie idź na żadne badania. Przy tym całym absurdzie, musisz pozostać sobą.



Ten proces, który opisujesz wydaje się być postępującą psychozą. Zamiast sama być zmuszana do badań, raczej przekonaj chłopaka, żeby udał się do psychiatry. Zresztą jeśli to psychoza, prędzej czy później on zrobi coś głupiego na tyle, że trafi na oddział. Ale pamiętaj, że to może trwać latami, tymczasem taka osoba może mocno utrudniać życie sobie i innym.



Zatrute rzekomo jedzenie jest jednym z częściej powtarzanych urojeń. Gorzej, że Twój facet tak radykalnie zmienia życie pod wpływem swoich przekonań. Życie z nim może być trudne... a cechą charakteru jest czy ktoś umie odrzucić urojenia czy będzie przy nich trwać. Musisz postawić sprawę jasno i powiedzieć, że jasnowidzem nie jest i nie ma żyć domysłami.



pracuje ze mną kolega, po ciężkich przejściach przez ostatnie dwa lata. Przyznał mi się do eksperymentów z lekami na receptę

E, od tych psychotropów co psychiatrzy wypisują, to się jedynie trochę senny zrobi. Innych stanów świadomości raczej przez to nie osiągnie. Bywały takie leki jak Rehypnol ale to z alkoholem jak się wzięło. Niektórzy we Francji tak ćpali. Był o tym cały film. Tak jak ja biorę Clopixol, jak wypijesz na to piwo, to tylko zmuli Cię. Dopaminę se zbijać jak się jest zdrowym, to głupota. To by musiał przyćpać konkretne narkotyki, żeby wejść na haj. Nie wiem, brałem przez 15 lat różne specyfiki od lekarzy i według nich to powinienem brać 10 razy tyle. Ciągle uciekałem od dużych dawek. Jedyne co stwierdziłem, że po nich wykręca, robi się gruby brzuch, chce się spać i są problemy w łóżku. A poza tym ewentualnie może psychoza nie przyjść, choć to różnie bywa. Bo na treści wytwórcze to u mnie nie działało w ogóle. My widzisz mamy zwidy, choć wcale ich nie chcemy. Inni biorą chemię, żeby mieć zwidy. Bo to lubią. Ludzi nie zrozumiesz.



Czy ktoś spotkał się z takim przypadkiem ze osoba słyszy cicho swoje myśli? Nie chodzi mi tu o głosy tylko o własne myśli



Większość głównych myśli ma charakter głosu. Dlatego jeżeli piszesz albo czytasz, używasz ośrodka słuchu i słyszysz to co samemu dyktujesz czy odtwarzasz. Głosy mają charakter bycia obcym w stosunku do człowieka, nie chcę już się kłócić z jakiego świata pochodzą. Ale tak, to jest normalne, że słyszy się własne myśli . Myśli mają zasadniczo charakter wokalny, co też szeroko wykorzystuje radio w ich nasłuchu i przesyle...



PS. Swego czasu przez przerobione radio nagrywałem nie tylko własne myśli, ale także okoliczne duchy. Taka to jest technika... wystarczy przerobić głowicę radiową. Niektórym się zdarza to zrobić przez przypadek. Kiedyś za komunistów były na to nawet instrukcje...

Mam zaburzenie borderline. Od paru tygodni czuję pogorszenie samopoczucia. Zaczęlo się od małych lęków ( to lęk nie wiem przed czym). Minęło 2 tygodnie a lęki się mocno nasiliły i do tego doszły nowe objawy. Znowu moje myślenie się zmieniło, bo kiedy jestem u moich rodziców to mam wrażenie że mnie obgadują, źle zaczęli o mnie myśleć . Ostatnio na pewno mnie obgadywalu bo sciszyli głos kiedy o czymś rozmawiali. Zwróciłam im uwagę ale twierdzili że o mnie nie mówili. Następnym objawem jest to że diabeł mi mówi w głowie. Nie słyszę tego głośno . Chyba mi nasyła myśli

Słyszenie głosów to już coś więcej niż borderline. Wielu ludzi z osłabioną psychiką ma kontakt z diabłami. Pamiętaj, że te dręczenia to jest jedno, a więc wszystkie informacje, które do Ciebie docierają. A drugie to jest ich interpretacja i wyciąganie wniosków. To tak jak z tym człowiekiem co obudził się w nocy. Coś chrubotało, a on bał się, że to mysz. Na końcu jednak zasnął spokojny, stwierdzając, że to tylko diabeł...

Też mnie zastanawia od wielu lat dlaczego treść psychotyczna jest negatywna. Na dobrą sprawę, gdyby nie była negatywna i 'przebiegła' wcale tak mocno nie prowadziłaby do psychozy moim zdaniem.



Wielu ludzi powtarza, że demony - głosy, w tych sytuacjach namawiają do samobójstwa, okaleczania się, agonii i cierpienia. Wprowadzając człowieka w jakąś ciemność.



Dlaczego nie są to głosy bez ironii mówiące o życiu i świecie, tylko takie prześmiewcze i szydercze. A jeśli to naprawdę demony dręczą ludzi? A modlitwa żadna nie działa...?



Ludzkimi opiniami bym się akurat wiele nie przejmował, chodzi o to jak Ty się czujesz. Mało kto rozumie ten typ choroby umysłowej, w której derealizacja (dereizm) bywa taka silna. Człowiek wierzy w jakieś kłamstwa i nie umie wyjść ku prawdzie, bo ma zaciemniony umysł przez głosy. Ja sobie spróbowałem je uosobić. Przyjąłem prosty pogląd, że to nie bierze się ze mnie tylko pochodzi z zewnątrz. Wtedy zrozumiałem z jakim światem się zderzyłem. Z jak podłym i ciemnym.



Aktualnie jestem w remisji, ale boję się te koszmary na jawie mogą jeszcze powrócić. Umysł ludzki, szczególnie inteligentny jest bardzo chłonny na informacje i przeczucia, które próbują się uwiarygodnić. Myślę, że to w jakimś procencie oddziałuje na każdego z nas, nawet na zdrowych, ale oni są bardziej odporni, nie zagłębiają się w tamte światy. Tylko my, dręczeni obsesyjnie mamy gorzej, bo tych informacji dociera do nas zbyt wiele a wszystkie są zgrabnymi kłamstwami.



Ludzie mówią, że to tylko mózg. Dlaczego nagle Twój mózg miałby chcieć inaczej niż Ty sam? To nie to.



Po wielu latach słuchania, stwierdziłem, że głosy przede wszystkim reprezentują kłamstwo. I to kłamstwo w różnej postaci. Przede wszystkim nie chcą powiedzieć kim są i o co im chodzi. Moim zdaniem o dręczenie umysłu. Taką sobie wybierają rolę. Mi ostatnio demon w czasie snu powiedział, że pójdę do piekła, a ja w tym czasie we śnie modliłem się do Matki Boskiej. Bo mam taką zdolność wyćwiczoną, że jak budzę się gdzieś w zaświatach, to modlę się tam.



To są takie przedsionki życia wiecznego. Niektórzy mają zdolność wychodzić tam w czasie snów. (porównaj OOBE). Zdarza się, że mam zamrożoną świadomość i anioł ogrzewa mi całe ciało i czuję się jak na ciepłym wietrze. Trwało to około minuty. Potem budzę się cały rozgrzany i jakby zdrowszy. Dzieje się to zazwyczaj, kiedy dużo się modlę za dnia.



W moim przypadku długotrwała modlitwa pomogła. Bo chyba tych demonów - wiecie tych zmór co duszą nocami, to bym się nie pozbył za nic w świecie. Zdarzało się kiedyś, że normalnie co noc mnie dusiły. I nie, żebym był jakiś niedotleniony czy coś. Normalnie brały i dusiły i jeszcze gadały przy tym obraźliwe rzeczy, triumfując.



Może to jest tak, że tych złych tu przy ziemi nisko jest po prostu więcej. Krążą między duszami i szukają kogo dręczyć. A w schizofrenii to jest po prostu długotrwałe. Ja myślę, że tak właśnie jest.



Mnie uczyli na religii, że domeną demonów jest kłamstwo, egzorcyści z kolei twierdzą, że demony lubią dręczyć swoje ofiary. Ufolodzy twierdzą, że kosmici też kierują się kłamstwem, więc dla mnie to jedno i to samo. Z tego co piszą badacze folkloru i ufolodzy jak Krzysiek Dreczkowski czy Arek Miazga to jest jedno i to samo czyli po prostu jakieś niezbadane istoty, które nam od początku towarzyszą.



Ja mam tak, że kiedy im się bacznie przyglądam, ryzyko obsesji i natłoku tych kłamstw - w mojej własnej głowie, bo to jest taka arena starć - jest mniejsze. Kiedy zaczynam interesować tylko tym światem, to robią ze mną co chcą. Wystarczy im kilka tygodni bez brania leków i jestem rozpieprzony. Ostatnią taką akcję miałem w zeszłym roku.



Co do picia to na szczęście mnie ominęło. Z używek ciągnę tylko po kilka fajek dziennie, ale się wkurzam bo chcę rzucić, a trudno mi to osiągnąć. Alko mnie nie dotyka póki co.



Derealizację miałem silną w zeszłym roku. Docierały do mnie informacje niezgodne z prawdą - głównie dotyczyły mojej przeszłości. Od rzeczy prawdopodobnych do raczej bardzo słabo możliwych, ale z czasem wierzyłem w coraz większy kit. Teraz biorę zastrzyki Depot Clopixol i spokój i cisza. Piekło się uspokoiło. Kto wie, kiedy się odezwie znowu



Ale staram się myśleć pozytywnie. Bywało, że głosy namawiały mnie do samobójstwa, ale je wyśmiewałem - to nie w moim stylu. Jeśli mam coś narysować, to rysuję drzewa demonów nie rysuję dla mnie to po prostu nieodzowna część przyrody.



W ogóle zauważyłem, że przez objawy wytwórcze umysł schizofrenika jest przytłoczony, więc trudniej jest mu wtopić się w codzienne obowiązki i je spełniać. I tak jak tu większość pisze: lata spędzone w samotności z oczami wpatrzonymi w sufit, albo odlot jak po dragach, mimo, że się nic nie brało. Głupie takie życie, ale co zrobić.

Ale leki bierzcie, próbujcie wszystkiego, żeby z tego wyjść